Niestety rządowe zapowiedzi budowy wielu mieszkań na tani wynajem ciągle pozostają hucznymi zapowiedziami. Zresztą do problemów przyznaje się sama strona rządowa, o czym świadczy chociażby procedowana obecnie nowela ustawy o Krajowym Zasobie Nieruchomości, w której uzasadnieniu wprost wskazano, że dotychczasowe mechanizmy okazały się mało skuteczne. Rzeczywiście, jak informuje rzeczpospolita.pl, w ramach programu „Mieszkanie plus” dotąd wybudowano jedynie 460 z obiecywanych 100 tys. mieszkań, nie udało się także osiągnąć magicznego wręcz pułapu ceny 2500 zł za m2. Z tego samego źródła dowiadujemy się, że na zlecenie rządu przygotowano raport dotyczący trudności w realizacji programu – jego wnioski są podobno jednoznaczne: pierwsze dwa lata realizacji „Mieszkania plus” zostały zmarnowane przez częste zmiany koncepcji i źle przygotowane akty prawne. Wydaje się, że na nie mniejsze przeszkody napotka obowiązująca od sierpnia „lex deweloper”. Dotąd główną trudność stanowią samorządy, wyraźnie niechętne nowym rozwiązaniom, które w imię dbałości o lokalny ład przestrzenny i spójność zabudowy, uchwalają standardy urbanistyczne praktycznie uniemożliwiające stosowanie ustawy.

W obecnej chwili wydaje się, że zjawisko ma wspólny mianownik: niechęć do współpracy sektora publicznego z prywatnym. Tymczasem jest ona nieodzowna w tego typu przedsięwzięciach. W tym kontekście warto zwrócić uwagę, że pomimo korzystnych zmian ustawowych wciąż nie widać znaczącego zwiększenia zainteresowania formułą partnerstwa publiczno-prywatnego. Równocześnie, jak słusznie wskazuje Irena Herbst z Fundacji Centrum PPP cytowana przez portalsamorzadowy.pl, zastosowanie partnerstwa w programach mieszkaniowych może spowodować ich dynamiczny rozwój. I nie chodzi tu tylko o „Mieszkanie plus”, ale o wszystkie tego typu inicjatywy podejmowane przez państwo i samorządy, które często borykają się problemem wkładu własnego do różnego rodzaju programów pomocowych (zarówno krajowych, jak i unijnych). Wydaje się, że ciągle głównym problemem jest niewiedza, zwłaszcza w mniejszych samorządach, które – mając doświadczenie w korzystaniu ze środków unijnych – po prostu obawiają się sięgania po mało znany mechanizm PPP. A szkoda, bo formuła ta daje wiele korzyści zarówno dla partnera prywatnego, jak i publicznego.