Przyjęta w sierpniu br. specustawa mieszkaniowa – określana niekiedy jako „lex deweloper” – miała na celu wprowadzenie szeregu mechanizmów ułatwiających realizację inwestycji mieszkaniowych. Przy ciągłym niedoborze mieszkań, z którymi borykają się zwłaszcza duże miasta, inwestorzy i potencjalni najemcy przyjęli nowe rozwiązania z entuzjazmem. Niestety okazał się on przedwczesny – wszystko przez lokalne władze, które korzystając z uprawnień przyznanych im w sierpniu przez ustawodawcę torpedują nowe inwestycje. A szkoda, gdyż traci na tym przede wszystkim samorząd. Warto przypomnieć, że głównym założeniem „lex deweloper” było doprowadzenie do sytuacji, w której inwestor zyska możliwości – dużo łatwiejsze i szybsze w realizacji niż tradycyjny proces budowlany – wzniesienia „kompleksowego” osiedla, gdzie obok mieszkań pojawi się cała infrastruktura potrzebna do wygodnego życia (szkoły, sklepy, przedszkola, dostęp do komunikacji itp.). W praktyce istnieją dwie drogi skorzystania z dobrodziejstw specustawy mieszkaniowej: samodzielne zaprojektowanie i zrealizowanie przez inwestora „kompleksowego” osiedla lub wykorzystanie istniejącej już infrastruktury i jedynie „dobudowanie” mieszkań. W tym drugim wariancie ustawodawca przewidział szereg dodatkowych warunków.

Jednocześnie pozostawił samorządom możliwość ich zmiany – zwłaszcza zaostrzenia bądź złagodzenia. Niestety, jak informuje portalsamorządowy.pl, zdecydowana większość miast idzie w tym drugim kierunku, stawiając nie raz przed inwestorami warunki trudne do sprostania, np. w zakresie ilości miejsc parkingowych przypadających na jedno mieszkanie. Problem pojawia się zwłaszcza, gdy lokalne uchwały pojawiają się w momencie, gdy trwa już projektowanie inwestycji – wtedy najczęściej plany trzeba wyrzucić do kosza i zacząć pracę od nowa. Oczywiście taka sytuacja generuje dodatkowe koszty i powoduje zupełnie niepotrzebną stratę czasu. Trudno ocenić, jaka jest motywacja samorządowców przy podejmowaniu tego typu działań. Tym bardziej, że kładąc kłody pod nogi deweloperom, tak naprawdę hamują rozwój własnych miast. To z kolei stoi w sprzeczności z celami „lex deweloper”, zgodnie z którymi samorząd miał zyskać instrument współpracy z rynkiem i stworzenia optymalnych dla danego miejsca warunków inwestycyjnych. Niestety dzieje się odwrotnie.