Po roku od wejścia w życie „lex deweloper” Polski Związek Firm Deweloperskich podaje, że w całym kraju jednostki samorządu terytorialnego przyjęły ok. 20 uchwał zezwalających – wbrew postanowieniom miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego – na lokalizację inwestycji deweloperskich. Jednocześnie warte zasygnalizowania jest, że uchwały te obowiązują przede wszystkim w mniejszych miastach – metropolie nadal utrzymują swoją niechęć do rozwiązań, które w założeniu miały zrewolucjonizować, a przynajmniej znacząco ułatwić funkcjonowanie rynku nieruchomości. Niestety niechęć samorządów oraz trudności deweloperów w spełnieniu wymagań formalnych przewidzianych przez prawodawcę sprawiły, że ustawa ta po prostu nie spełniła swojej roli. Tymczasem, jak informuje „Gazeta Prawna”, rząd ewentualną nowelę przedmiotowej ustawy planuje najwcześniej za rok. Jednak biorąc pod uwagę, że do tego czasu najpewniej wejdą w życie zmiany w Prawie budowlanym oraz w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, można przypuszczać, że nowela ta będzie po prostu bezcelowa.
Z resztą problem z lex deweloper należy postrzegać w szerszej perspektywie. W polskim prawodawstwie widoczne jest dążenie do uchwalania różnego rodzaju specustaw, które – niejako obok systemu – mają rozwiązywać zdiagnozowane trudności, np. w sferze budownictwa mieszkaniowego. Tymczasem działania te rzadko kiedy przynoszą pozytywny skutek. Stąd dużo lepiej byłoby skupić się na zbudowaniu korzystnych dla rynku mieszkaniowego rozwiązań zarówno w zakresie prawa budowlanego, jak i zagospodarowania przestrzennego. Przyjmowanie innej optyki jest niekorzystne zarówno z punktu widzenia inwestorów, jak i samorządów. W pierwszym przypadku poważny problem stanowi brak pewności prawa, w drugim natomiast niejasności co do sensowności inwestowania dużych sił i środków w uchwalenie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego (lub zakładanych obecnie nowych aktów planowania). W każdym razie specustawy nie ułatwiają prowadzenia biznesu deweloperom, natomiast ciągle otwartym pozostaje pytanie na ile taki skutek zapewnią procedowane obecnie projekty zmiany prawa w obszarze budownictwa i zagospodarowania przestrzennego.