O tym, że Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju pracuje nad nowymi rozwiązaniami w zakresie planowania i zagospodarowania przestrzennego media informowały od dawna. Z wiadomości tych wynikało, że autorzy projektu mają zamiar właściwie zrewolucjonizować dotychczasowe zasady prowadzenia polityki przestrzennej, przede wszystkim poprzez rezygnację z aktualnych aktów planowania. W ich miejsce mają pojawić się plany: przeznaczenia i zabudowy oraz lokalne standardy urbanistyczne. W pierwszym z tych aktów lokalne władze będą musiały zawrzeć ogólne założenia polityki przestrzennej dla całej gminy, w drugim zaś znajdą się konkretne rozwiązania dla jej poszczególnych części. Akty te zastąpią obecne miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego oraz studia kierunków zabudowy. Niestety dokumenty te po wejściu w życie ustawy mają stracić swoją ważność, co oznacza zmarnowanie ogromnego wysiłku finansowego i organizacyjnego gmin włożonego w ich przygotowanie i uchwalenie. Pracę tę trzeba będzie po prostu wykonać od nowa. Jednak z punktu widzenia inwestorów najważniejsza wydaje się likwidacja decyzji o warunkach zabudowy. Jak informuje „Rzeczpospolita” w opracowywanym projekcie, popularne decyzje „WZ” mają zostać zastąpione decyzjami lokalizacyjnymi.
W pewien sposób rozwiązania te będą do siebie podobne, jednak pewne jest, że w nowym stanie prawnym nie będzie tak szerokiej jak dotychczas możliwości wykorzystania tego typu instrumentów. Otóż decyzje lokalizacyjne będzie można wydać tylko wówczas, gdy na bezpośrednio sąsiadującej nieruchomości budowlanej (w odległości nie większej niż 50 metrów od linii zabudowy) istnieje przynajmniej jeden budynek o tym samym sposobie użytkowania. Wydaje się, że w takiej sytuacji za „bezpośrednie sąsiedztwo” nie będzie mogła zostać uznana nawet analogicznie zabudowana działka, ale „odgrodzona” jedną nieruchomością od tej, na której ma stanąć nowa inwestycja. To zaś oznacza, że w przypadku – bardzo prawdopodobnych – opóźnień w uchwaleniu nowych aktów planowania przestrzennego przez gminy, może dojść do paraliżu inwestycyjnego. Tym bardziej, że po wejściu w życie nowych przepisów, wydane decyzje „WZ” mają być ważne jedynie przez trzy lata. Ich posiadacze powinni więc pośpieszyć się z załatwieniem pozostałych formalności oraz rozpoczęciem prac budowlanych. W przeciwnym razie ich zamiary mogą spalić na panewce.