Podczas ostatniego posiedzenia Senat przyjął bez poprawek rządowy projekt ustawy Prawo zamówień publicznych, co jednocześnie oznacza, że proces legislacyjny wszedł w swoją ostatnią fazę – ustawa zostanie przekazana do podpisu przez Prezydenta. Jeżeli etap ten przebiegnie pomyślnie, od 1 stycznia 2021 roku zarówno zamawiających, jak wykonawców czekają bardzo poważne zmiany. Odformalizowanie i uproszczenie procedur (zwłaszcza tych prowadzonych poniżej progów unijnych) oraz znaczące podniesienie znaczenia poza cenowych kryteriów oceny ofert, to główne założenia wprowadzanych zmian. Jednak w wielu przypadkach o ich faktycznej skali zdecyduje praktyka, zwłaszcza zmiana mentalności urzędników odpowiedzialnych za przetargi oraz organów państwowych kontrolujących prawidłowość wydatkowania środków publicznych. Poza tym doświadczenie uczy, że pewnym problemem może okazać się pełna elektronizacja zamówień publicznych.
Jak dotąd – pomimo kilku prób – nie udało się zbudować platformy, która umożliwiałaby pełną elektronizację zamówień publicznych, a do tego w międzyczasie zupełnie niespodziewanie KIO zakwestionowało powszechną praktykę składania skanów ofert. Co prawda Krajowa Izba wycofała się z tego poglądu, jednak nie zmienia to faktu, że w świetle nowego Prawa zamówień publicznych bez specjalnego portalu internetowego przeprowadzanie przetargów stanie się praktycznie niemożliwe. To z kolei oznacza, że przed Urzędem Zamówień Publicznych stoi poważne zadanie znalezienia wykonawcy, który zbuduje właściwe rozwiązania techniczne w ciągu nieco ponad roku, który pozostał do wejścia w życie nowych regulacji. Bez tego staną się one po prostu niewykonalne, co z kolei zagrozi całości reformy. Z pewnością dużym ułatwieniem w jej wprowadzeniu byłoby także przygotowanie przez odpowiednie agendy rządowe różnego rodzaju zbiorów dobrych praktyk, czy wzorów dokumentów dostosowanych do wymagań nowego Prawa. W każdym razie o powodzeniu reformy w dużym stopniu zdecyduje aktywność i zaangażowanie urzędników.