„Rzeczpospolita” podaje, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat rząd planuje przeznaczyć 36 mld złotych na inwestycje w drogi lokalne – tymczasem potrzeby w tym zakresie opiewają na sumę trzykrotnie wyższą. Problemem dla samorządów są nie tylko duże koszty samej budowy drogi, ale również jej eksploatacji – zwłaszcza w zakresie utrzymania dobrego stanu nawierzchni, czy niezbędnych remontów. Paradoksalnie dla lokalnych władz sporym wyzwaniem pozostaje ponadto budowa nowych arterii komunikacyjnych. Efektem tego typu inwestycji jest przekazywanie samorządom w zarząd dróg dotychczas będących w jurysdykcji państwa, co z kolei generuje dodatkowe koszty dla lokalnych budżetów. Podobne bariery dotyczą budowy mostów. Według informacji – również podawanych przez „Rzeczpospolitą” – do rządowego programu „Mosty dla regionów” wpłynęły aplikacje, których wartość realizacji przekracza niemal dwukrotnie sumę możliwego do uzyskania wsparcia.
Mówiąc inaczej na drogi lokalne brakuje pieniędzy – zarówno w budżecie państwa, jak i samorządu. Jednocześnie w tym drugim przypadku najczęściej realizacja inwestycji jest w ogóle niemożliwa bez pieniędzy pochodzących ze źródeł zewnętrznych, wśród których dominują programy rządowe, czy unijne. To z kolei oznacza, że lokalne władze muszą zacząć szukać alternatywnych sposobów rozwiązywania problemów związanych z budową i utrzymaniem dróg. W tej kwestii najlepiej znaleźć receptę, która pozwoli połączyć wykonawstwo z obowiązkiem utrzymania przez określony czas drogi w odpowiednim stanie technicznym i „użytkowym” (np. poprzez zagwarantowanie jej odśnieżania). Celowi temu idealnie służy partnerstwo publiczno-prywatne, w którym wykonawca jest żywo zainteresowany wysoką jakością realizacji zleconych mu prac, gdyż ma z nich czerpać zysk. To pozwala na dużo efektywniejszą realizację zadania publicznego, przy stosunkowo niewielkim obciążeniu finansowym. Właśnie dlatego PPP to właściwie jedyna – aczkolwiek ciągle niewykorzystywana – szansa na rozwój lokalnej infrastruktury.