Ustawodawca od dawna zapowiada poważne zmiany w Prawie budowlanym, mające na celu znaczące uproszczenie formalności związanych z procesem inwestycyjno-budowlanym. Rzeczywiście w ostatnich latach weszło w życie kilka ustaw nowelizujących, zakładających – przynajmniej w teorii – znaczące ułatwienie w budowaniu zarówno domów jednorodzinnych, jak i zdecydowanie większych inwestycji mieszkaniowych. W pierwszym przypadku, jako wręcz epokową zmianę, przedstawiano wprowadzoną w połowie 2015 roku możliwość budowy domów jednorodzinnych jedynie na podstawie zgłoszenia. Założenie jest proste: inwestor składa w urzędzie wszystkie wymagane dokumenty (w tym projekt budowlany) i czeka 21 dni. Jeżeli w tym czasie starosta nie wyda sprzeciwu co do planowanej inwestycji, można rozpocząć prace. W przeciwnym wypadku konieczne jest uzyskanie „normalnego” pozwolenia na budowę. Warto także zaznaczyć, że przed upływem wspomnianego terminu inwestor może ubiegać się o wydanie zaświadczenia stwierdzającego przyjęcie zgłoszenia bez sprzeciwu – po jego uzyskaniu również można spokojnie rozpocząć prace. Jednak praktyka ostatnich lat pokazuje, że na podstawie zgłoszenia realizuje się jedynie znikomy procent wolnostojących domów jednorodzinnych.

Wynika to z szeregu czynników, spośród których za najważniejsze należy uznać przyzwyczajenia, których – niestety – przez ostatnie cztery lata nie udało się zmienić. Zainteresowani budową domu jednorodzinnego przeważnie wychodzą z założenia, że posiadanie prawomocnej decyzji o pozwoleniu na budowę daje dużo większą gwarancję zgodności z prawem planowanej inwestycji, niż samo zgłoszenie – nawet potwierdzone stosownym zaświadczeniem. Biorąc zaś pod uwagę skalę trudności związanych ze stwierdzeniem samowoli budowlanej, zainteresowani budową wolą wybrać „starą” i sprawdzoną ścieżkę zapewnienia zgodności z prawem inwestycji. Z resztą tego rodzaju trendy są widoczne także wśród urzędników, stosujących przepisy z zakresu prawa budowlanego, czy zamówień publicznych. Każde zmiany prawa w tym zakresie – zwłaszcza zmierzające do „odformalizowania” procedur – przyjmują się niezwykle opornie, głównie ze względu na obawy narażenia się na różnego rodzaju sankcje. Stąd w każdej zmianie prawa mającej na celu uproszczenie – szeroko pojętych – procedur, kluczowe znaczenie ma postawa organów odpowiedzialnych za nadzór przestrzegania prawa. Ich zbyt rygorystyczna, czy formalistyczna postawa powoduje, że nowelę można wyrzucić do kosza – co potwierdzają doświadczenia związane chociażby z upraszczaniem Prawa budowlanego, czy popularyzacją partnerstwa publiczno-prywatnego. Stąd w tego rodzaju zabiegach nie chodzi tylko o dobrze skonstruowane przepisy, ale również – a może przede wszystkim – o ich właściwe stosowanie.