31 maja Naczelny Sąd Administracyjny wydał bardzo ważne orzeczenie (sygn. akt II OSK 1937/18) dla wszystkich deweloperów, którzy mają zamiar wybudować bloki mieszkalne w sąsiedztwie domów jednorodzinnych. Sprawa, trwająca kilkanaście lat, dotyczyła sporu o możliwość wydania decyzji o warunkach zabudowy w sytuacji, gdy blok mieszkalny ma zostać wybudowany w sąsiedztwie domów jednorodzinnych. W istocie problem sprowadzał się do pytania, w jaki sposób należy w takich sytuacjach określić wskaźnik wielkości powierzchni zabudowy w stosunku do powierzchni terenu. Niestety obowiązujące przepisy nie rozstrzygają jednoznacznie tej kwestii, przewidując dwa sposoby wyliczenia tego parametru. Pierwszy z nich zakłada, że wskaźnik wielkości powierzchni nowej zabudowy w stosunku do powierzchni działki albo terenu wyznacza się na podstawie średniego wskaźnika tej wielkości dla obszaru analizowanego. Jednak dopuszczalne jest wyznaczenie innego wskaźnika wielkości powierzchni nowej zabudowy w sytuacji, gdy przemawia za tym analiza funkcji oraz cech zabudowy i zagospodarowania terenu.

 

W realiach miejskich oznacza to, że organ wydający decyzję „WZ” ma dużą swobodę w przeprowadzeniu powyższych wyliczeń, które w istocie decydują o tym, czy dana inwestycja będzie mogła zostać zrealizowana na danym terenie. Na szczęście w określonym wyroku NSA wskazał na kryteria ograniczające tę swobodę. Naczelny Sąd Administracyjny przede wszystkim podkreślił, że swoboda w podejmowaniu przez organ decyzji w żadnym wypadku nie można oznaczać dowolności. A więc w sytuacjach, w których należy wyliczyć wskaźnik zabudowy dla terenu, gdzie są zlokalizowane zarówno domy jednorodzinne, jak i wielorodzinne trzeba wyciągnąć średnią z tych dwóch rodzajów zabudowy. To z kolei oznacza, że najpierw organ musi wyliczyć przedmiotowy parametr dla zabudowy jednorodzinnej a następnie dla wielorodzinnej. Dopiero, gdy ich średnia nie przekroczy dopuszczalnych przez prawo wartości, wydanie decyzji o warunkach zabudowy staje się możliwe.