Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do różnego rodzaju projektów – rządowych, czy samorządowych – zakładających realizację dużych inwestycji mieszkaniowych, zaadresowanych przede wszystkim do tych, których z różnych względów nie stać na kupno własnego lokum po cenach rynkowych. W ostatnim czasie do najpopularniejszych z tych programów zalicza się „Mieszkanie plus”, w ramach którego rząd planował wybudować ponad 100 tyś. mieszkań. Jak na razie, udało się zrealizować jedynie nikły procent zakładanego planu, jednak pomimo tego władze nie rezygnują z projektu. Co prawda po przeprowadzeniu analiz dotyczących źródeł problemów z realizacją „Mieszkania plus” pojawiły się informacje, że rząd planuje zastąpienie tego programu innym, jednak najnowsze komunikaty przekazywane przez media świadczą o tym, że jest on w pełni aktualny. Prezes PFR Nieruchomości – spółki odpowiedzialnej za realizację „Mieszkania plus” – zadeklarował ostatnio, że w najbliższym czasie rozpoczną się budowy ponad blisko 28 tyś. mieszkań, a kolejne ponad 55 tyś. jest w fazie „wniosków inwestycyjnych”. W większości lokale te zostaną posadowione na gruntach przekazanych do Krajowego Zasobu Nieruchomości.

Rzeczywiście zmiany w prawie przeprowadzone pod koniec zeszłego roku umożliwiły przejmowanie przez KZN atrakcyjnie zlokalizowane nieruchomości. Stąd można zapytać, czy aktywność inwestycyjna rządu może zagrozić pozycji deweloperów? Wydaje się, że nie. Po pierwsze nawet realizacja całości zamierzeń w ramach „Mieszkania plus” ciągle jest jedynie „kroplą w morzu potrzeb” ciągle rozwijającego się polskiego rynku nieruchomości. Jednak, co ważniejsze, tego typu projekty skierowane są do grupy osób przeważnie niezainteresowanych usługami deweloperów. Stąd „Mieszkanie plus” może stanowić dużą konkurencję właściwie jedynie dla inwestorów prowadzących swoje prace w mniejszych ośrodkach. Co nie zmienia faktu, że rządowi dużo łatwiej realizować tego typu inwestycje, chociażby ze względu na większe możliwości ich finansowania, czy zapewnienia dostępności do atrakcyjnych gruntów. Tymczasem uproszczenie przepisów, czy uporządkowanie chaosu w planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym byłoby najlepszą pomocą dla całego rynku nieruchomości – zarówno deweloperów, jak i ich potencjalnych klientów.