Zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami właściciele gruntów uczestniczą w kosztach budowy urządzeń infrastruktury technicznej przez wnoszenie na rzecz gminy opłat adiacenckich. Jednocześnie wójt (burmistrz, prezydent miasta) ma prawo ustalić wysokość takiej opłaty każdorazowo po stworzeniu warunków do podłączenia nieruchomości do nowych urządzeń infrastruktury technicznej albo po stworzeniu warunków do korzystania z wybudowanej drogi. Jednak – zwłaszcza w przypadku budowy sieci wodociągowej, czy kanalizacyjnej – może dojść do sytuacji, w której właściciel nieruchomości po prostu nie jest zainteresowany korzystaniem z nowej infrastruktury. O ile trudno sobie to wyobrazić przy budowie drogi, o tyle w przypadku wskazanych wodociągów bądź kanalizacji jest to całkiem realne. W wielu miejscach polski zaległości w budowie takiej infrastruktury są bardzo duże, stąd często właściciele gruntów zaopatrują się w odpowiednie urządzenia we własnym zakresie. Nadrobienie zaległości budowlanych przez gminę jest dla takich osób praktycznie obojętne. Niestety nie oznacza to, że nie będą oni musieli płacić opłat adiacenckich.

Potwierdził to Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie w wyroku z dnia 30 października 2018 roku, sygn. akt II SA/Kr 903/18. W wyroku tym sąd uznał, że – o ile właściwy organ samorządu ustali opłatę adiacencką – właściciele nieruchomości muszą ją płacić, nawet w sytuacji, gdy nie są zainteresowani korzystaniem z wybudowanej infrastruktury technicznej. Jednak nie oznacza to, że władze gminy mogą dowolnie ustalać wysokość tej opłaty. W cytowanym orzeczeniu sąd potwierdził, ugruntowany pogląd, że wyłącznym dowodem zmiany wartości nieruchomości uzasadniającym wprowadzenie opłaty adiacenckiej jest operat szacunkowy. Musi on zostać sporządzony w taki sposób, aby wynikała z niego wartość nieruchomości przed wybudowaniem nowej infrastruktury oraz po zakończeniu prac. Jeżeli operat nie spełnia tego warunku gmina nie może go wykorzystać do nałożenia opłaty adiacenckiej.