Jak wynika z informacji zamieszczonych na stronie internetowej Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, urząd ten nałożył na jednego z deweloperów realizujących inwestycję w Poznaniu ponad 160 tyś. złotych kary za stosowanie w umowach klauzul niedozwolonych. Urząd zakwestionował praktykę polegającą na zamieszczaniu w kontrakcie postanowień, zgodnie z którymi kara za opóźnienie w przeniesieniu prawa własności i wydaniu lokalu mogłaby wynieść maksymalnie 5% ceny mieszkania; różnice pomiędzy ostateczną powierzchnią lokalu a tą zawartą w umowie mieszczące się w przedziale do 2% nie będą wpływać na rozliczenie ceny, a kupujący udzielał deweloperowi pełnomocnictw do głosowania i wszelkich innych czynności związanych z podziałem nieruchomości wspólnej do korzystania czy łączeniem i podziałem lokali. Oczywiście klauzule te przyznawały deweloperowi uprawnienia do daleko idącego kształtowania sytuacji konsumentów, którzy nabyli oferowane przez niego lokale – co z kolei umożliwiało wykorzystanie ich w celu pogorszenia sytuacji prawnej nieprowadzących działalności gospodarczej. I właśnie w ten sposób UOKiK uzasadnia swoją decyzję. Warto zaznaczyć, że nadal jest ona nieprawomocna, gdyż deweloperowi przysługuje prawo odwołania się do sądu.
W tej perspektywie, klauzule niedozwolone uznaje się za nieważne z mocy samego prawa. Co więcej – jeśli bez nich dalsze wykonywanie umowy nie jest możliwe, jej całość uznaje się za nieważną. Co prawda we wskazanym tu przypadku taka sytuacja raczej nie ma miejsca – tym bardziej, że sam UOKiK nakazał deweloperowi rozesłanie informacji do swoich klientów o nieważności jedynie zakwestionowanych klauzul. Jednak w każdym przypadku posługiwania się wzorcem umowy – co stanowi standard na rynku usług deweloperskich – przedsiębiorca musi zwracać uwagę, czy nie kształtuje sytuacji swoich klientów w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy. W przeciwnym razie może narazić się na poważne problemy związane z wykonaniem umowy, a tym samym sfinalizowaniem inwestycji.