Wejście w życie nowego Prawa zamówień publicznych oznacza może nie rewolucyjne, jednak z pewnością duże zmiany zarówno dla zamawiających, jak i wykonawców. Tymczasem okazuje się, że URZĘDY CIĄGLE NIE CHCĄ STOSOWAĆ NOWYCH PRZEPISÓW.

Jak wynika ze statystyk podanych przez Dziennik Gazeta Prawna w styczniu ogłoszono jedynie 71 dużych przetargów, podczas gdy w grudniu było to aż 4,7 tys. Podobne proporcje są widoczne w ilości zamówień poniżej progów unijnych.

W związku z tym można uznać, że URZĘDNICY WOLELI ROZPOCZĄĆ POSZUKIWANIE WYKONAWCÓW NA ZAPLANOWANE INWESTYCJE NA MOCY POPRZEDNIEGO PRAWA ZAMÓWIEŃ.

Jednak w praktyce to rozwiązanie może przynieść sporo zagrożeń – związanych chociażby z nawarstwieniem się obowiązków urzędników, co może opóźnić rozstrzyganie postępowań.

Poza tym TEGO RODZAJU KUMULACJA NAJPEWNIEJ DOPROWADZI DO NAWARSTWIENIA SIĘ INWESTYCJI, co z kolei może stanowić problem zwłaszcza dla mniejszych wykonawców.

Tymczasem w czasie kryzysu zamówienia publiczne to NIEZWYKLE WAŻNY ELEMENT POPRAWY KONDYCJI GOSPODARKI, dlatego szkoda, że zwyczajne harmonogramy działań administracji zostały zaburzone przez przywiązanie do od lat stosowanych regulacji.