Kilka miesięcy, jakie minęły od ostatniej nowelizacji ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego, pokazują, że ustawodawca obrał słuszny kierunek zmian – rzeczywiście doszło do postulowanej właściwie od samego początku obowiązywania tej ustawy, liberalizacji obrotu ziemią rolną. W obecnym stanie prawnym właściwie każdy zainteresowany może nabyć grunt rolny o powierzchni do 1 ha. Warto także pamiętać, że aktualnie można zbyć lub oddać taką nieruchomość w posiadanie innej osobie po pięciu – a nie jak dotąd dziesięciu – latach od zakupu. Niestety z punktu widzenia deweloperów są to zmiany kosmetyczne, gdyż hektar gruntu to ciągle niewiele, jak na potrzeby realizacji dużej inwestycji. Stąd próby kupowania kilku sąsiadujących ze sobą działek rolnych, a następnie ich odpowiednie łączenie. Tu jednak ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego stanowi poważną barierę: posiadacz więcej, niż hektara gruntu musi prowadzić gospodarstwo rolne. Mówiąc inaczej deweloper zamiast budować musiałby stać się rolnikiem.
Jednak w praktyce kwestia ta nie jest oczywista. Prawodawca w przywołanej ustawie odwołuje się do definicji gospodarstwa rolnego zamieszczonej w Kodeksie cywilnym, stanowiąc jednocześnie, że z gospodarstwem tym mamy do czynienia wówczas, gdy obejmuje ono nieruchomości rolne o łącznej powierzchni nie mniejszej, niż 1 ha. Tymczasem definicja gospodarstwa rolnego z Kodeksu cywilnego budzi spore kontrowersje zarówno w doktrynie, jak i orzecznictwie. Ich sednem jest ustawowe sformułowanie, zgodnie z którym z gospodarstwem rolnym mamy do czynienia już wówczas, gdy grunty rolne i leśne mogą stanowić (a więc niekoniecznie stanowią) zorganizowaną całość gospodarczą potrzebną do prowadzenia produkcji rolnej. Stąd właściwie nie ma wątpliwości, że bezpośrednio – a nawet blisko – ze sobą sąsiadujące grunty taką całość mogą stanowić. Jednocześnie wydaje się, że w przypadku, gdy dany deweloper posiada swoje działki rolne w sporej odległości od siebie, warunek ten nie jest spełniony. Niestety kwestie te są przedmiotem wielu różnych interpretacji, a za każdym stanowiskiem można przywołać szereg argumentów. Dlatego deweloperzy zainteresowani inwestycją na gruntach rolnych muszą przygotować się na możliwe komplikacje.