Kilka dni temu Parlament Europejski poparł propozycję nowych, unijnych przepisów dotyczących sygnalistów w zakładach pracy. Zgodnie z nimi, osoby zgłaszające naruszenia prawa w swoim miejscu pracy mają zyskać nowe rodzaje ochrony, a także sposoby przekazywania swoich „uwag” odpowiednim instytucjom państwowym. Projekt unijnych przepisów zakłada zobowiązanie każdego pracodawcy do wprowadzenia w swojej firmie odpowiednich zasad, które pozwoliłyby sygnalistom na przekazywanie informacji o występujących nieprawidłowościach. Obowiązek ten będzie w równym stopniu dotyczył zakładów pracy działających w sektorze publicznym, jak i prywatnym. Jednocześnie, na władze krajów członkowskich Unii Europejskiej ma zostać nałożony obowiązek odpowiedniego przeszkolenia obywateli i urzędników w kwestiach dotyczących praw i ochrony sygnalistów.
Jednocześnie, w sytuacji, gdy przekazanie wiadomości pracodawcy nie przyniesie rezultatu, sygnalista – również będąc specjalnie chronionym – będzie mógł przekazać swoje informacje właściwym organom władzy. Jeżeli nawet ten zabieg nie doprowadzi do zaprzestania naruszeń prawa, pracownik będzie mógł poinformować o sprawie media, czy w inny sposób ujawnić sprawę publicznie. Uprawnienie to sygnalista zyska nie tylko wówczas, gdy organy państwowe wykażą bierność w sprawach przez niego zgłaszanych, ale także wtedy, kiedy zaistnieje „bezpośrednie i wyraźne” zagrożenie dla interesu publicznego. W obecnym kształcie unijny projekt przewiduje środki ochrony sygnalistów przed zwolnieniem z pracy, degradacją, czy innymi formami represji. Kraje członkowskie mają mieć dwa lata na wprowadzenie tych unormowań do krajowych porządków prawnych. Niestety, jak na razie, projekt unijnej dyrektywy zwiera szereg zwrotów niedookreślonych, a tym samym stwarzających zagrożenie, że – daleko idąca – ochrona sygnalistów będzie mogła być niesłusznie wykorzystywana przeciwko pracodawcom.